Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2021
 Długo mnie tu nie było, bo chwilowo nie ma nic do roboty. Tylko się martwię, że ściany mokną, ale co zrobić jak nie ma drewna. A pogoda powoli listopadowo-grudniowa. Dużo ostatnio było emocji i w pracy i w domu ... i na budowie, więc jak mogę jeszcze przejmować się budową. Co posprzątam liście to napada kałuża itp. itd.  Duży ostatnio postęp zrobiła ludzkość na temat definicji miłości jako więzi podobnej do tej pomiędzy noworodkiem a jego głównym opiekunem. Okazuje się, że miłość to tego samego rodzaju więź, którą budujemy w dorosłym życiu. Potrzebujemy tej więzi, aby czuć się bezpiecznie i walczyć z największymi lękami. Można się nią cieszyć, ale również manipulować .. brrr. A czym różni się więź z miejscem od miłości? Też może być emocjonalna, zwłaszcza jak jest od urodzenia :)  Przyjechałam po prostu zobaczyć to urocze miejsce i poczułam smutek, że te ściany mokną i marzną. 
 Psychologowie twierdzą, że musimy odkryć w sobie wewnętrzne dziecko, aby zrozumieć dlaczego tworzymy takie a nie inne relacje. Po co? Czy rzeczywiście świadomość naszych wychowawczych mankamentów pomoże nam żyć? Bo raczej mała szansa, że się zmienimy. Budowlanka to niesamowita rzesza ludzi działających w różnych obszarach: transport, drewno, metal, beton, projekty, szalunek, śruby, piły, dachy, ściany, okna, woda, ścieki.... energia. Nigdy wcześniej nie wiedziałam na czym to polega. Powoli ich poznaję i zdumiewają mnie relacje z nimi. W znakomitej większości pozostają Nierozpoznani... Magdalena Abakanowicz: Oj ... a tu ... kto to? ... Chyba rozpoznaję Pana :)   
 Ciągle czekam na rozpoczęcie dachu, a pogoda robi się paskudna. Mgła i +3 stopnie. Na grupach społecznościowych pytają czy w taką pogodę można budować. Podobno niektóre rzeczy można. A na razie staję się powoli projektantką - wykonawczynią. Oto pierwszy mój rysunek techniczny podstawy słupa, którą trzeba odlać ze stali rdzewnej i potem ocynkować ogniowo: Oraz zdjęcie, na którym się wzorowałam:
 Jak nie ma budowy to i blog odwiedzany rzadko. Nic nie szkodzi, pragnę poinformować, że i tak się dużo dzieje. Architektka Kasia od początku powtarzała przy różnych okazjach, że budownictwo jest nieekologiczne. I miała rację. Ja te jej wrzutki starannie zbieram w mojej głowie i przetwarzam. Ale ekologiczność nadal jest bardzo droga i jedyne co mogę zrobić to starannie oddzielić wszystkie gwoździe ze sterty drewna pozostawionej przez murarza. Jest to zajęcie czasochłonne i żmudne, ale jakże przyjemne jeśli wykonuje się je w jesiennym słońcu. Pomaga odstresować się i wpaść w jesienną zadumę, którą nieustannie, od najmłodszych lat uwielbiam.  
Tam jest naprawdę bardzo ciemno... jak w czarnej dziurze. Ani jednej latarni, ani jednego światła z okien sąsiadów. Tylko ja i mrok. Sąsiad już mi każe stawiać latarnie, nawet jest gotowy wyznaczyć miejsce, ale sam oszczędza światło, a jego wielki dom cały czarny. Tylko w jednym oknie tli się małe szare światełko - "szyby niebieskie od telewizorów". Dziś czuję się elementarnie zła... a źli ludzie powinni mieszkać w czarnej dziurze. 
Wichura była ponoć tak wielka, że przenośne WC przewróciło i wyrwało tablicę informacyjną z opisem budowy ... a właściwie złamał się wbity głęboko w ziemię palik:  Toaletę podniosłam bez większego problemu i uspokoiłam się, że takie zniszczenia to pikuś. Spokojnie weszłam na piętro i ... nastąpił klasyczny opad szczęki ... tego się nie spodziewałam. Murarz mówił, że takie wąskie kominy wentylacyjne pierwszy wiatr rozdymie w drobny mak, dlatego zaproponował wymurowanie ich tylko do wysokości dachu, a potem wstawienie estetycznych metalowych zakończeń. Ale nikt z nas nie  przewidział nadejścia silnego wiatru tak szybko ... zanim przykryjemy dachem na zimę... Burza wiatrowa pokonała murarza ... dobrze, że ściany stoją.