Przejdź do głównej zawartości

Posty

 Dlaczego walczymy, Kal, dlaczego wciąż to robimy?  Nie wiem, nie pamiętam.   Ale dzięki temu możemy być ze sobą. Oni wszyscy umrą, Tien. Wszyscy umrzemy. To prawda, wszystkich nas to czeka.  Czyli to nie ma znaczenia, nic z tego nie ma znaczenia. Widzisz, to zły sposób myślenia o tym. Ponieważ ostatecznie wszyscy zmierzamy w to samo miejsce, chwile spędzone ze sobą są jedynymi rzeczami, które mają znaczenie. Chwile, w których pomagamy sobie nawzajem.
Najnowsze posty
 Ten dzień był jak z filmu Delicatessen, gdy ruch motyla uruchamia serię zdarzeń, poczynając od tych mikroskopowych na dużych katastrofach kończąc. Dwa wcześniejsze dni remontowaliśmy, a potem dwa dni sprzątałam. W środę stałam o 7:00, aby odbyć wizytę lekarską na 9, a potem jak najszybciej udać się do Bydgoszczy. Arek już zapowiedział się na 11-tą, gdyż poprzedniego dnia u mnie siedział na tyle długo, że nie zdążył w innym miejscu listew dokończyć, więc z rana właśnie tam pojechał. Zanosiło się, że będę musiała mu klucze zostawić, które od Tomka trzeba było zgarnąć. Tomek wyjątkowo zaczął pracę od 8, więc na wylocie ul. Całej na niego czekałam, aby do lekarza na 9 do Centrum zdążyć. W drodze do lekarza dodzwaniam się do pana od drogi i jeszcze raz proszę o jej utwardzenie. Opowiadam o samochodach, którym moje studzienki kanalizacyjne urywają zawieszenie. Obiecuje jak zwykle wysłać osoby od utwardzenia w poniedziałek. Obiecywał już jedenaście razy. Lekarz się spóźnia, a po lekarzu dzwo
 Czarny poniedziałek budowlanki, ale wiele spraw posunęło się do przodu. W czwartek Ryszard zamontował ostatni grzejnik podłogowy i uruchomił piec. Jest ciepła woda w drugim lokalu, można myć ręce po remoncie. Jako pierwszy zjawił się Tomek i zamontował wannę i baterię, po czym uzupełnił ostatnie silikony. Znowu nie pamiętaliśmy ile mu mam zapłacić, on mi dziękował, a ja wspomniałam, że przy nim się uspokajam. Elektrycy w sumie mnie zawiedli. Chcą szybko montować, niemniej tym razem wykazali totalny brak cierpliwości i dokładności. Pod każdym gniazdkiem zostawili śmieci, nie chcieli zamontować tymczasowych żarówek i nie zależało im na starannym przewierceniu elewacji. I jeszcze te komentarze polityczne zmęczyły mnie bardzo. Pan od szafy najbardziej przejął się moją sytuacją i chyba dlatego go lubię, choć nie trzyma się projektu. Szafę zamontował tylko jedną i to nie do końca, ale bardzo mnie lubi, bo jestem jedyną osobą, która przewidziała, że wewnętrzne szuflady mogą się nie otworzyć.
 Dużo myśli kłębi się w głowie potwornie. Chcę wszystko wdrukować sobie w mózgu i boję się, że nie dam rady. To już szóste pożegnanie odkąd buduję dom. I wszystkie osoby młodsze ode mnie, oprócz Jurka starszego o 4 lata. Sześć pożegnań ostatnimi czasy to jakaś czarna passa. Ale najbardziej dojmujące, gdy odchodzi osoba dokładnie w wieku mojej córki. To zdarzenie dobitnie uzmysławia mi, że dzieci nie są dla nas i czas najwyższy zakończyć żal po tym, że nas opuszczają. Czas rozprawić się z pustym gniazdem i  ogarnąć uczucie pustki. A tymczasem cztery dni urlopu w Tatrach to jak przepustka z więzienia. Pogoda, ludzie, zapachy i zdobyte szczyty. Było magicznie i bajkowo. Moje lokalne raje.  Toteż powrót do wykończeniówki jak do aresztu. Udało się przełożyć Ryszarda od hydrauliki na czwartek, bo z mamą miałam do lekarza, ale rodzice po kolei covidu dostali i musiałam na wizyty do ortopedów bez pacjentki się wybrać. Tym czasem zapowiada się pracowity poniedziałek 12 sierpnia, gdzie zapowiedz
 Ile jeszcze trzeba się nauczyć, aby ulepszać świat. Tylko co zrobić, żeby inni chcieli żyć lepiej? Ludzie wolą tkwić w starym dobrze znanym, niż wprowadzać pozytywne zmiany. Bocian jak się przyzwyczaił spać na moim dachu to już straszenie na niego nie działa. Bezczelnie stoi i robi białe plamy.   Dzieciaki już same w domu, rodzice nie zajmują miejsca, niech się rozwijają w tle Koźlego Księżyca, upolowanego o trzeciej nad ranem. Ciągłe wizyty fachowców gwarantują wczesne wstawanie.  Ale największą radość sprawia mi dudek, który regularnie dziobie mój ogródek. Nawet jest kilka tych dudków. Bardzo przepiękne i ruchliwe z nich ptaszki, jakby ADHD miały. Okoliczności przyrody piękne. Dudki wracają co jakiś czas i swoimi długimi dziobami nerwowo wyciągają robaki.  Susza olbrzymia w tym roku, nie jestem przekonana, czy rezygnacja z klimatyzacji była słuszna. Dom bardzo zaizolowany, więc trzeba okna otwierać i wtedy upał się wciska niemiłosiernie. Czasami pada, ale jak na piaszczystą ziemię z
 Czego w tym salonie nie było, płyty G-K, wełna mineralna, profile aluminiowe, deski jakiekolwiek, farby i różne masy szpachlowe, rusztowania do stropu tymczasowego, drewniane łaty do rusztu pod elewację. A już od roku prawie stoi parkiet i czeka na rozłożenie, ale to po wszystkich robotach zwanych mokrymi. I kanapa na przeciwko kominka, że jak już nie wiem co zrobić to sobie siadam. Gdy się przeprowadziłam to przez pierwsze trzy miesiące na tym parkiecie kuchnię tymczasową miałam. Układam, przekładam, gromadzę, sprzątam i przyglądam się czy do czegoś to zmierza. Na pierwszym planie maszyna do cięcia płytek, bo Tomkowi już tylko kuchnia pozostała.  Od zawsze lubiłam puzzle, toteż z największą przyjemnością wybrałam wzór do pralni. Uparłam się, że położę na ścianach resztki tych kafli co mi pozostaną po wszystkich innych, układanych w łazienkach i kuchniach obydwu mieszkań.  Rozkładałam, segregowałam, mierzyłam, obliczałam i ostatnie wzorki rysowałam Tomkowi. I wyszło OK, ale nie urywa.
 W Polsce pogoda trudna jeśli chodzi o budownictwo energooszczędne. Musimy dom ogrzać i jednocześnie uszczelnić, a zwrot "mostek termiczny" wzbudza niepokój u inwestorów i chwilę trzeba się zastanowić, aby nie dać się nabrać na mostkowo-termiczną propagandę hurtowni budowlanych. Wykonawcy również używają tego słownictwa, aby podnieść swoją wiarygodność, że świetnie znają się na rzeczy. Modne obecnie stodoły mają piękne, duże okna i zgadza się, to pozwala czuć dzienne światło nawet w zimie. Dzięki dużej, szklanej powierzchni salon jest doświetlony wspaniale przez cały dzień. Ale lata mamy coraz gorętsze i nie chcemy się czuć w domu jak w szklarni. Poza tym niektóre osoby śpią lepiej w zaciemnionych sypialniach. Więc wymyślamy zasłony, rolety, plisy i płacimy, aby przykryć jakoś te wielkie okna.  Plisy piękne przyjechały, ale z uwagi na wielkość są po prostu ciężkie. Pierwsza lekcja: duże okna równa się ciężki materiał je przykrywający. Druga lekcja jest taka, że zasłaniąjąc  o