Dlaczego walczymy, Kal, dlaczego wciąż to robimy? Nie wiem, nie pamiętam. Ale dzięki temu możemy być ze sobą. Oni wszyscy umrą, Tien. Wszyscy umrzemy. To prawda, wszystkich nas to czeka. Czyli to nie ma znaczenia, nic z tego nie ma znaczenia. Widzisz, to zły sposób myślenia o tym. Ponieważ ostatecznie wszyscy zmierzamy w to samo miejsce, chwile spędzone ze sobą są jedynymi rzeczami, które mają znaczenie. Chwile, w których pomagamy sobie nawzajem.
Ten dzień był jak z filmu Delicatessen, gdy ruch motyla uruchamia serię zdarzeń, poczynając od tych mikroskopowych na dużych katastrofach kończąc. Dwa wcześniejsze dni remontowaliśmy, a potem dwa dni sprzątałam. W środę stałam o 7:00, aby odbyć wizytę lekarską na 9, a potem jak najszybciej udać się do Bydgoszczy. Arek już zapowiedział się na 11-tą, gdyż poprzedniego dnia u mnie siedział na tyle długo, że nie zdążył w innym miejscu listew dokończyć, więc z rana właśnie tam pojechał. Zanosiło się, że będę musiała mu klucze zostawić, które od Tomka trzeba było zgarnąć. Tomek wyjątkowo zaczął pracę od 8, więc na wylocie ul. Całej na niego czekałam, aby do lekarza na 9 do Centrum zdążyć. W drodze do lekarza dodzwaniam się do pana od drogi i jeszcze raz proszę o jej utwardzenie. Opowiadam o samochodach, którym moje studzienki kanalizacyjne urywają zawieszenie. Obiecuje jak zwykle wysłać osoby od utwardzenia w poniedziałek. Obiecywał już jedenaście razy. Lekarz się spóźnia, a po lekarzu dzwo