Coraz wolniej dodaję wpisy. W gruncie rzeczy opowiadanie o sobie jest trudne. Niektórzy potrafią całe swoje życie przenieść do internetu, a ich opowieści intymne biją rekordy popularności. Ludzie dosłownie olbrzymią kasę na tym robią. Ciekawe, czy nowy zawód bycia influenserem/erką w internecie kiedykolwiek się skończy? Przyjechała kuchnia - piękna, nowoczesna, pewnie ma jakieś wady, ale przeważnie zalety. Jest taka o jakiej marzyłam po latach gotowania.
Ile śmieci było po rozpakowaniu kuchni i znowu włącza mi się segregacja odpadów. W tej chwili to jest moje największe natręctwo. Segreguję wszystko, nawet pety zbieram po robotnikach Kruka. Na razie o nich nie piszę, bo nie chcę się denerwować. A poza tym ciężko mi mieszkać i ... sprzątać mieszkanie. Ciągle nie ma czasu na zwykłe umycie umywalek. Ale też mam wrażenie, iż nie bardzo się brudzą. Brud to pojęcie względne, nie należy się nastawiać na wieczne sprzątanie. A ja zaczynam od samej góry.
Nadal tu pięknie i nadal dziko, choć Warszawa tak blisko. Sylwa z Oslo również twierdzi, że fajnie i spędzamy razem super sobotę. Odkrywamy nową drogę rowerową i zajadamy się borówkami. Czasami latają samoloty, niemniej większość czasu jest cicho i schodzą się goście z puszczy. Ciekawe czy zdążę ich przedstawić mojemu wnukowi.


Zazdroszczę takich giści!
OdpowiedzUsuńBy the way miały być kolory z palety Le Corbusiera?
Usuń