Mroźno i odrobinę śnieżnie, ale cieśla twierdzi, że niedługo wszystko spłynie i będzie mógł postawić dach bez przeszkód. Nie wiem czy odśnieżać czy tak zostawić aż spłynie? Obchodzę się z tymi murami jak z jajkiem, a przecież te ściany mają przetrwać wiele lat.
A w salonie widać ślad zwierzęcia jakiegoś na śniegu, pewnie kotek pani Teresy sobie hasa i sika mi po kątach. Ciekawa jestem czy zapach moczu pozostanie na zawsze w betonie komórkowym? Właściwie pierwszy mury obsikał pies Łucji - niejaki Fenek. A potem już widziałam jego licznych naśladowców. Nawet przy mnie burki wiejskie bezczelnie maszerują przez moją działkę, gdy brama otwarta na oścież.
Uwielbiam odśnieżać, wszelkie połacie. Dlatego z przyjemnością wygarnęłam trochę śniegu z niezadaszonego stropu. Oczywiście skusiłam się na profesjonalny sprzęt i po raz pierwszy zostałam zmuszona do użycia wkrętarki. Dotychczas tylko wykręcałam.
Komentarze
Prześlij komentarz