Ostatni beton. Mam nadzieję już nigdy nie zamawiać pompo-gruszki rozliczanej co do minuty pracy. I jeszcze pół godziny doliczyli na umycie. Kierowca wjechał w płot Zbycha. Janina od razu wyskoczyła i z miną niewiniątka zaczęła wmawiać, że brama była "prawie nowa". Zgarnęła dwie stówy, a Tomek złożył mi wyrazy współczucia co do jakości sąsiadów z jakimi będę miała do czynienia. Mi też się zrobiło smutno, ale przecież nie można mieć wszystkiego.
Wykorzystują narzędzia do wyrównywania betonu zrobione jeszcze przez poprzedniego majstra. Tutaj troszeczkę czuję się ekologiczna bardziej niż zwykle.
Leją chudziak razem z wieńcem, a ostatnie druty przywiózł pan Tomek ze swojego domowego magazynu. Przeszliśmy już na układ, że jak czegoś brakuje to Tomek jedzie do domu i przywozi. Jest super uprzejmy.
Komentarze
Prześlij komentarz