Ostatni licznik umieszczony w skrzynce. Przyjechali panowie z Polskiej Spółki Gazownictwa i niczym władcy świata wyciągnęli "brakujący element". Starszy Pan sprawdzał coś w papierach (30 lat pracy w firmie), a młodszy montował. Po chwili panowie wymienili spojrzenia i okazało się, że monter zły licznik zamontował. Sam siebie nazwał świeżakiem w branży. Stoję, nie protestuję, cieszę się, że będzie ciepło.
I rozmyślam po co się uczyć. Panowie gazownicy zawsze mile widziani, a pogotowie zamkowe zgarnia 350 PLN za wizytę. A jakie poczucie użyteczności społecznej? Bezcenne. Legary legły (Ula wymyśliła), legary powstały, zaczyna się najważniejszy etap - elewacja - coś na co się uparłam, bo jest wyjątkowe, śliczne i piękne. Od razu złe i krzywe legary kupiłam, więc majster popsuł mi humor na cały weekend. Ale dziś sprawdziłam, nieporozumienie wyszło od niego, gdyż nigdy nie sprecyzował, że to ma być drewno strugane. Powiedział tylko, że suszone i nie wiem, czy powinnam mu podziękować za zaufanie, czy obciąć robociznę, bo znowu jego zarządzanie projektowe na poziomie minus 500.
W nagrodę zagonił mnie do oklejania okien, bo przecież pomimo gwarancji ciepłego montażu stolarki okiennej nie byłam w stanie sprawdzić co to znaczy. Okazuje się, że są to specjalne taśmy wewnątrz i na zewnątrz budynku i tych drugim pan od okien nie założył. Potem chciał za to kasę, więc jak zwykle sama zakupiłam i okleiłam. Parę stówek w kieszeni zostało.
Komentarze
Prześlij komentarz