Prace idą równolegle. Wreszcie przyszedł elektryk i pan od płytek. Gdy zaświeciły się żarówki poczułam wielki krok do przodu. Zrobiło się przytulnie. I już nie ważne czy ta elektryka jest dobrze zrobiona czy nie. Najważniejsze, że się świeci. Pan od płytek najpierw mówił, że nie potrzebuje, bo ma swoje, a teraz sam chętnie korzysta. W mieszkaniu bałagan i ciągłe przestawianie próbek farb, narzędzi i wody do picia.
Ale jakże ładnie już z zewnątrz widać rozświetlone okno. Nieznane dotąd ciepło przenika moje ciało i duszę. Wielka radość, bo widać, że na dniach mogę się przeprowadzić. Przynajmniej będę widzieć rzeczy dookoła. Mam w planach mnóstwo czynności wykończeniowych, ale potem praktyka pokazuje, że ciągle muszę wszystko odkładać na później. Jest tego tyle i wszystko zaczynam, a niewiele dokańczam. Mam nadzieję, iż w niedalekiej przyszłości wszystko się ładnie dokończy i uzupełni.
Komentarze
Prześlij komentarz