Przejdź do głównej zawartości

 Kamienie z kamieniołomu są szare. Trzeba je umyć, aby nabrały koloru. Niestety ostatni deszcz nie pomógł, więc na razie kamienie zapylone, ale zamiar koloru ziemistego osiągnięty, a opaska wygląda tak: 
Uważam, że bardzo dobrze mi wyszła. Nawet Kowynia się dziwił, że sama ją zrobiłam. Widział ją tylko dlatego, że dziś wpadł po stemple, które przechowywał u mnie od czasu lania wieńca w garażu. Wreszcie je zabrał, co znacząco poprawiło estetykę ogrodu. Przy okazji pokazałam mu jak krzywo wyciągnął kable do oświetlenia tarasu południowego. Wprawdzie są po obu stronach okna, ale jeden wyżej od drugiego i bardziej oddalony od okna o jedną deskę elewacyjną. Kowynia udając wkurzonego zaczął psioczyć na Saszę, bo on sam z dokładnością do jednego centymetra wyciągnął kable na tarasie kampinoskim. 
Aktualnie następujące puzzle do rozwiązania: aby się wprowadzić muszę pomalować, ale najpierw cykliniarz i malowanie parkietu, elektryk musi podłączyć grzejnik kanałowy, ale tylko jednej czynności nie przyjedzie, chce założyć resztę gniazdek, ale te dopiero po malowaniu. Aby sprawdzić, czy elektryka w kanałowym grzejniku działa, elektryk chce uruchomić ogrzewanie, czyli hydraulika trzeba zawołać, który miał przyjść po zawieszeniu kaloryferów ściennych, czyli po malowaniu, czyli po cykliniarzach. I to samo na zewnątrz budynku. Aby odebrać dom, geodeta musi stworzyć mapę powykonawczą i teren powinien być wstępnie utwardzony. Da się to zrobić, niemniej lepiej nie zabetonować kabli na ganku, a już na pewno wyprowadzić kabel do oświetlenia ogrodu, .... oraz wprowadzić światłowód. Cały czas myślę, jak zbierać deszczówkę? Na razie jest prowizorka. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

 Ciągle myślę co oznacza bycie prymitywnym. Kiedyś tego określenia używało się do osób z brakiem wykształcenia, ale teraz w dobie pozytywnej motywacji do nauki i szerokiej możliwości zdobywania wiedzy, prymitywny to kto? Osoba prymitywna nie wykazuje czułości, nie czuje innych. Troszczy się tylko o swoje potrzeby i życiowe cele, nie dostrzega różnorodności. Stosuje manipulacyjne metody porozumiewania się z ludźmi. Potrafi być blisko, bo bliskości potrzebuje, ale nic z siebie nie uroni. Jest jak czarna dziura, choć moim zdaniem posiada gradację. Można być prymitywnym trochę. Prymitywne jest oczekiwanie handlowców i wykonawców, że dopiero jak wpłacę połowę kwoty zamówienia, to zaczną produkcję towaru, a gdy wpłacę całość, ewentualnie dowiozą i zamontują. Zero zabezpieczenia. Pan od wycinki drzew przychodzi przed świętami, gdyż zależy mu na jemiole. Będzie miał urobek. Pan od kuchni dziwi się, że nie chcę mu dołożyć paru stów. A nie ma Pani zaskórniaków? pyta. Odpowiadam, że niestety moją
 Zalety mieszkania w domu. Blisko natury. Można wyjść na taras i wypić kawę, zobaczyć zmieniające się okoliczności przyrody. Mieszkanie doświetlone, a promienie słońca działają kojąco. W prawie wszystkich narodach, ludzie zwyczajowo wychodzą posiedzieć na słońcu.  Łazienki mogą mieć okna, co wspaniale doświetla i pozwala nie zapalać światła w każdej, drobnej i grubszej sprawie. Tak było u mojej babci w Przemyślu, mała, jasna toaleta, nie do końca dobrze wentylowana. Na razie czuję mocny ciąg w kanale wentylacyjnym, zobaczymy jak będzie później.  Ostatecznie, nie słychać sąsiadów. To wspaniałe uczucie, choć z drugiej strony głośno szczekające psy. Ale sąsiedzi nie stukają obcasami, nie trzaskają drzwiami i nie przypalają kotletów. Uff i liski są. 
 Piątek weekendu początek. Dziś panowie od ocieplania przyjechali o 6:37. Jeszcze godzina do brzasku. Wysiadali po ciemku z samochodu i taki sam obrazek wczoraj był po 17:00, jak ich żegnałam. Mówię to szefowi, a on z uśmiechem: "co robić, takie życie".  Wczoraj posprzątałam po ich bałaganie. Tomek pokazuje moją robotę Mirkowi jako przykład. Mirek na to, że nie może znaleść cytryny, którą dałam mu cztery dni temu i już dawno ją wycisnął, a ja wyrzuciłam resztki skitrane między śrubami. Mirek narzeka, że inni nie odkładają rzeczy na miejsce i że szef nie kupuje wystarczającej ilości sprzętu do roboty, a szef Tomek podaje przykłady, jak to pracownicy wszystko mu gubią. I w tym całym galimatiasie praca idzie do przodu niebywale szybko. Tymczasowy strop powstał w godzinę. Przy dachu nikt się nie rozdrabnia.  Z tego wszystkiego nie zdążyłam oskrobać całej kory i zaimpregnować, więc nigdy więcej zielonych rąk. Pozostaje mi tylko wiara, że wcześniejsza impregnacja była robiona przez