Tak serio to ja mam anioła stróża. Albo anielicę jak ktoś chce. Siedzi na kominku i dorzuca. Nie pamiętam co mi się śniło, ale na pewno przeprowadziłam się w sobotę. Przeniosłam się do miejsca wiecznych wakacji, gdzie robię wiele rzeczy na raz i mogę zagrzebać ręce w ziemi. Na razie taki lepszy camping, bo dach nad głową jest, spanie też, ale woda tylko zimna w lokalu obok, brak kuchenki oraz elektryka na zasadzie wystających kabli i latarka potrzebna po godzinie 18:40 w październiku.
Teraz to już tylko spokojnie się relaksować wykonywaniem tysiąca rzeczy na raz. W sumie dobrze, że jeszcze tego dachu nie ociepliłam, bo nie mogłam ułożyć parkietu w moim domu, gdyż na parkiecie nie postawię rusztowania, które jest potrzebne do ocieplenia dachu. Czyli paczki z parkietem mogę użyć do urządzenia tymczasowej kuchni, a wyszła mi ona rewelacyjnie. Nie potrzebujemy wcale tak dużo rzeczy. Najważniejsze, że jest barek z napojami po prawej stronie szafka od Szymona z Belgradzkiej.
Komentarze
Prześlij komentarz