Jestem opóźniona z dwoma postami, ale co się odwlecze to nie uciecze. Przesuwam je na później, gdyż pozwala na to blogger.com. A teraz wiadomość z ostatniej chwili: winter is coming.
Taka nasza pogoda bywa, ciągle nas zaskakuje. Pierwsza przygoda z piecem też zaliczona. Ciśnienie spadło na tyle, że się sam wyłączył. Ale to było ważne doświadczenie, bo przekonałam się, że nie tak łatwo doprowadzić do wybuchu na skutek wyłączenia. Współczesne piece znacząco odbiegają od tych, które straszyły Kevina samego w domu. Nawet mnie udało się zrozumieć jak napełnić wodą instalację C.O.. Wystarczy tylko przetoczyć wodę srebrnym wężykiem z miedzianej rurki 4 do rurki 2. Hurrrrraaaa udało się. Piec zaczął pracować z dobrym ciśnieniem, a błąd E119 zniknął z wyświetlacza. Tato pomógł najbardziej i doradził jak odpowietrzać kaloryfery, co przy okazji wykonałam.
Komentarze
Prześlij komentarz