Jakoś czułam, że wody szybko nie będzie, a i sucho raczej więc warto zatroszczyć się o wodę niezależną od wodociągów. Powstała studnia głębinowa, woda pochodzi z żyły leżącej na 36 metrach pod ziemią. Doliczając, że pierwszy odwiert był ślepy i oczywiście kręgi, pompę i całą hydraulikę, wyszło drogo, ale ogródek można będzie podlewać do woli. Basia podarowała mi sesję różdżkarską i pomimo niskiej wiary wszystko było tak jak pokazały różdżki. Pompa działa na prąd także czekamy na elektrykę.
Nic nie poradzimy, trzeba jakoś z tym żyć. Czas mija ciężko jakbyśmy pływali w gęstej masie ciepłego asfaltu. Co zrobić, trzeba jakoś ten dom wykończyć. A tymczasem kolejna Wigilia w Koczargach i mobilizacja, aby posprzątać, gdzie się da. Nawet nieźle to wyszło. Nadal jednak maluję i jak sobie tak pomyślę to niedługo rok minie odkąd zaczęłam malować moje mieszkanie. A mieszkanie rodziców jeszcze wcześniej. Wszyscy pytają jak będę myła te okna. Dlaczego mnie to nie martwi? Pierwszy Sylwester w Koczargach. Staram się rozpalić domowe ognisko i nie tylko. Kiełbaski udają się dzięki wspaniałym gościom i ich wielkiej motywacji, żeby ogrzać się przy prawdziwym ogniu. Magia ogniska jest w naszych duszach i to fajne - w mojej też. Tyle jeszcze do zrobienia, tyle jeszcze do kupienia. Czy to się kiedyś zakończy? Całą przerwę świąteczną oglądam serial według kultowej powieści "Sto lat samotności". Piękne kolory sienny i zieleni w miasteczku Macondo powodują u mnie burzę myśli typu co mo...

Komentarze
Prześlij komentarz