26 lipca odbył się pogrzeb Anny Bachtin, w którym uczestniczyłam. To był szczególny dzień. Wtedy otrzymałam uprawomocnione pozwolenie na budowę i potem przez trzy dni sprawy się rozkręcały. A ja wszystkim mówiłam: "nie mogę bo mam pogrzeb". Droga, szczególna Aniu Bachtin, spoczywaj w pokoju, mam nadzieję, że widziałaś "z góry" ile spraw załatwiłam mówiąc, że jestem na Twoim pogrzebie. Na pewno będziesz się śmiała do rozpuku jeśli kiedyś Ci to opowiem. Przyjechał blaszak budowlany, przywieźli drewno i wytyczyli budynek, a ja ciągle Cię żegnałam. Aniu, dziękuję, że Cię znałam, bo jak wszyscy zgodnie stwierdzili, byłaś osobą wewnętrznie wolną, a to chyba najlepsze co może spotkać człowieka za jego życia.
Nic nie poradzimy, trzeba jakoś z tym żyć. Czas mija ciężko jakbyśmy pływali w gęstej masie ciepłego asfaltu. Co zrobić, trzeba jakoś ten dom wykończyć. A tymczasem kolejna Wigilia w Koczargach i mobilizacja, aby posprzątać, gdzie się da. Nawet nieźle to wyszło. Nadal jednak maluję i jak sobie tak pomyślę to niedługo rok minie odkąd zaczęłam malować moje mieszkanie. A mieszkanie rodziców jeszcze wcześniej. Wszyscy pytają jak będę myła te okna. Dlaczego mnie to nie martwi? Pierwszy Sylwester w Koczargach. Staram się rozpalić domowe ognisko i nie tylko. Kiełbaski udają się dzięki wspaniałym gościom i ich wielkiej motywacji, żeby ogrzać się przy prawdziwym ogniu. Magia ogniska jest w naszych duszach i to fajne - w mojej też. Tyle jeszcze do zrobienia, tyle jeszcze do kupienia. Czy to się kiedyś zakończy? Całą przerwę świąteczną oglądam serial według kultowej powieści "Sto lat samotności". Piękne kolory sienny i zieleni w miasteczku Macondo powodują u mnie burzę myśli typu co mo...


Komentarze
Prześlij komentarz