Geodeta przyjechał pod moją nieobecność, bo wykonawca chciał to szybko zrobić przed urlopem geodety. Na szczęście pozwolenie na budowę już było uprawomocnione, bo według prawa nawet kołka nie można wbić jeśli się tego pozwolenia nie ma. Budynek osadzony, od razu dyskusja, żeby go podnieść trochę, bo mi się woda będzie lała do domu. Okazuje się, że według przepisów budynek można podnieść o 2% za zgodą kierownika budowy. Kierownik zgodził się i sam potwierdził, że warto. Geodeci i tak zazwyczaj pracują w kontakcie z innymi geodetami, w razie gdy ktoś wyjeżdża na urlop to zawsze jest zastępca.
A tej rośliny szkoda mi było wyciąć, nawet myślałam, żeby zostawić do dekoracji salonu.
Nic nie poradzimy, trzeba jakoś z tym żyć. Czas mija ciężko jakbyśmy pływali w gęstej masie ciepłego asfaltu. Co zrobić, trzeba jakoś ten dom wykończyć. A tymczasem kolejna Wigilia w Koczargach i mobilizacja, aby posprzątać, gdzie się da. Nawet nieźle to wyszło. Nadal jednak maluję i jak sobie tak pomyślę to niedługo rok minie odkąd zaczęłam malować moje mieszkanie. A mieszkanie rodziców jeszcze wcześniej. Wszyscy pytają jak będę myła te okna. Dlaczego mnie to nie martwi? Pierwszy Sylwester w Koczargach. Staram się rozpalić domowe ognisko i nie tylko. Kiełbaski udają się dzięki wspaniałym gościom i ich wielkiej motywacji, żeby ogrzać się przy prawdziwym ogniu. Magia ogniska jest w naszych duszach i to fajne - w mojej też. Tyle jeszcze do zrobienia, tyle jeszcze do kupienia. Czy to się kiedyś zakończy? Całą przerwę świąteczną oglądam serial według kultowej powieści "Sto lat samotności". Piękne kolory sienny i zieleni w miasteczku Macondo powodują u mnie burzę myśli typu co mo...



Komentarze
Prześlij komentarz