W czwartek niespodziewanie dzień wcześniej wrócił szef i zażądał podwyżki. Nic nie dało powtarzanie przeze mnie, że nie mam pieniędzy, a moja pensja w żaden sposób nie drgnęła do góry, więc skąd mam wziąć kasę? Na razie usłyszałam od szefa, że muszę bo inaczej się nie da. Pewnie komin mi zaleje betonem jak nie zapłacę - takie opowieści słyszałam od osób obsługujących koparkę. Szef zadowolony i pewny siebie, bo trwa zbrojenie stropu i nie ma opóźnień.
Mogłam stanąć na zbrojeniu, lub pomiędzy jeśli dałam radę i obejrzeć widoki. Z daleka widać puszczę, tylko, żebym zdążyła z niej skorzystać. Sobie tak powiedziałam w duszy, że jak zdążą wylać beton dzisiaj na koniec dnia ... wszystko się jakoś ułoży, a teraz padam ze zmęczenia. Dobranoc.
Komentarze
Prześlij komentarz