Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2021
 Krokwie jechały prosto z tartaku, a pani od drewna nie chciała powiedzieć skąd - z północy - dodała.  Ale przyjechały punktualnie, tylko inny kierowca je przywiózł i zdaje się, że nie zapisał adresu. Trochę narzekał, że nie mógł trafić i chciał dodatkową kasę za wrzucenie HDSem na strop. Twierdził, że nie musiał tego robić, mógł mi byle gdzie na ziemię tam gdzie stoi zrzucić. Ale dziś zachowałam się bardzo okrutnie, stanowczo powiedziałam, że nie mam nic więcej gotówki i że inaczej się umawialiśmy i że każdy HDS zrzucał mi tam gdzie chciałam. Jak tylko to powiedziałam od razu mi się go żal zrobiło ... Opamiętałam się jakoś, gdyż nie miałam ani jednej extra stówy dla niego.   Więźba jest impregnowana i cięta z okrągłych pni, a mokry impregnat jest zielony i tylko zabezpiecza przed grzybami i pleśniami. Ale może się moczyć bo i tak potem wyschnie. Jeszcze chwilę się pomoczy zanim lody ze stropu odpuszczą.  Murłaty były najdłuższe i musiałam nadawać im kierunek, żeby wycelować w przygoto
 Wreszcie przyjechało drewno z pięciotygodniowym opóźnieniem. Powinnam się cieszyć, tylko dlaczego przyjechali jeden dzień przed Wigilią? Bele drewna są tak ciężkie, że nie będą ich w te i wewte rozpakowywać, więc najlepiej zwalić je na moją działkę, gdzie nie ma warunków na ich przechowywanie. Cieśla twierdzi, że nic im się nie stanie bo są twardsze od stali.  Od razu włączył mi się problem koloru tego drewna. Właściwie powinien być kolorem elewacji, ale cóż, na razie powoli w głowie mi się układają kolory wszystkich elementów: dachu, okien i widocznego drewna. Coś już mam, a coś jeszcze nie pasuje. Ale o dziwo sprawia mi to przyjemność.  A kontrłaty rzucone byle gdzie. Nic im się nie stanie mówi cieśla. Drewna nie należy przykrywać folią bo musi oddychać. Ja martwię się o ewentualne kradzieże tych drewnianych elementów, ale cieśla twierdzi, że bardziej o pręty stalowe powinnam się bać niż o to drewno. 
 Mroźno i odrobinę śnieżnie, ale cieśla twierdzi, że niedługo wszystko spłynie i będzie mógł postawić dach bez przeszkód. Nie wiem czy odśnieżać czy tak zostawić aż spłynie? Obchodzę się z tymi murami jak z jajkiem, a przecież te ściany mają przetrwać wiele lat.  A w salonie widać ślad zwierzęcia jakiegoś na śniegu, pewnie kotek pani Teresy sobie hasa i sika mi po kątach. Ciekawa jestem czy zapach moczu pozostanie na zawsze w betonie komórkowym? Właściwie pierwszy mury obsikał pies Łucji - niejaki Fenek. A potem już widziałam jego licznych naśladowców. Nawet przy mnie burki wiejskie bezczelnie maszerują przez moją działkę, gdy brama otwarta na oścież.  Uwielbiam odśnieżać, wszelkie połacie. Dlatego z przyjemnością wygarnęłam trochę śniegu z niezadaszonego stropu. Oczywiście skusiłam się na profesjonalny sprzęt i po raz pierwszy zostałam zmuszona do użycia wkrętarki. Dotychczas tylko wykręcałam. 
 Czemu tylko ciągle zdarzają się dni najgorsze? Ale zakupy świąteczne już jedne się odbyły. Banki niestety nieprzyjazne dla pracowników naukowych. Pieniądze są, niemniej tylko dla bogatych. A w Koczargach Starych już lód i śnieg. Dachu jak nie ma tak nie ma. Za to lodowisko w miejscu sypialni gotowe. To dobrze, bo ja uwielbiam się ślizgać na lodzie, więc chętnie na chwilę ślizgawkę przygarnę. Podobno mróz wysusza, więc nie powinnam się martwić o beton. Jeszcze jest tak dużo do zrobienia, a ja bym już chciała tam zamieszkać. Znalazłam super firmę produkującą okna elewacyjne, tylko jak tu zamówić, a co dopiero je zamontować.