Błędy w branży budowlanej to chyba codzienność. Jak je obejść? Nie bardzo da się tego nauczyć, bo skala czasowa budowania domku jednorodzinnego jest zbyt krótka. Wszystko zależy od natury człowieka. Ci co bardziej się przejmują, pewnych rzeczy nie zniosą i wyrwą wszystkie włosy z głowy, żeby przetrwać. Wieczni optymiści przyjmą na klatę nawet krzywą wieżę. U mnie już kilka wpadek było: papa na dachu zamiast foli paro-przepuszczalnej, jętki zielone zamiast wizualnych, niepewność czy majster zczepił pustaki ścianek działowych z nośnymi na parterze, umieszczenie garażu w ostrej linii działki (moja fanaberia). Ale największa wpadka niestety z firmy montującej okna. Pan mierząc otwory zapisał ręcznie 356 cm, ale szóstka wyglądała jak zero i tak ją odczytano na produkcji. Okno wyszło o 6 cm za krótkie. Ale dało się wcisnąć:
Był bardzo przestraszony, gdy to wyszło na jaw, zapchał styrodurem i zrobił minę w podkówkę. W zamian za to ma mi opłacić drzwi zastępcze. To tylko 10% wartości okna, ale co mam zrobić. Nie znoszę widoku zdruzgotanych monterów. Pozostałe okna bardzo pasują idealnie, choć majster stwierdził, że chyba pijany je rysował. Z każdego okna piękne widoki, a Andrzej z Wąbrzeźna przypomniał bezcenną radę swojej mamy: rano gdy wstajesz uśmiechnij się.
Komentarze
Prześlij komentarz