Moja ulubiona bajka, Królowa Śniegu, zaczyna się od motywu krzaku róży. Dzieci czekają aż zakwitnie, bo jest to dla nich znak, że spotka ich coś co ogrzeje ich serca. Kwiat róży był dla Gerty znakiem, że serce Kaja, zamienione przez królową śniegu w sopel lodu, stopniało. Mój pierwszy kwiat róży w wymarzonym ogrodzie. Bardzo się cieszę, bo krzak pochodzi z Przemyśla, gdzie pielęgnowała go moja babcia Antonina, a potem przywiozła go do Bydgoszczy moja mama Ewka (dla wtajemniczonych konewka).
Przerwa w pracach budowlanych pozwala zająć się ogrodem. Robię to jak zwykle, po mojemu, spontanicznie, ktoś mógłby powiedzieć wręcz chaotycznie, bez planu, ale w pełni permakulturalnie. Ku mojemu zaskoczeniu są pierwsze owoce: pięć poziomek, siedem agrestów, dwie kiście porzeczek (chyba docelowo będą czerwone) i zaskakująco sporo borówki amerykańskiej, choć myślałam, że mam tylko jeden krzak o niewiadomej płci. Dali mi cały kredyt, więc budowa ruszy pełną parą i pojawi się więcej zdjęć domu. Narazie pierwszy zbiór owocu, który kojarzy mi się z domem dziadków, bo tam codziennie na wakacjach szklanka poziomek lądowała w moim dziecinnym brzuszku. A następnie działką mamy, która też raczyła poziomkami moje dzieci.
🙂
OdpowiedzUsuńciekawe co oznacza ta buźka :)
Usuń