Jednak chłop mazowiecko-podhalański to dobre określenie na niektórych sąsiadów. Zwłaszcza tych co od dawien dawna w okolicy mieszkają. Domagają się pieniędzy i poczęstunku, a sami wszystko by wybetonowali i zagrodzili. Nadal palą śmieciami, denerwuje ich nadmiar zielska, a ptaków wręcz nienawidzą.
Mówię do sąsiada: jaka piękna tęcza, a on do mnie: LGBT, takich najwięcej jest
w Warszawie. Nie wiem czy śmiać się czy płakać, w myślach odpowiadam: raczej w
Kościele. Czekam wciąż na materiał do pokrycia dachowego. Jest w hurtowni, ale
majster nie może skończyć poprzedniej roboty. A tu idą upały i to nie jest
dobra pogoda na roboty dachowe. Mam już stolik na tarasie dzięki
zaprzyjaźnionym rodzinom.
Dwie rodziny odwiedziły mnie w Koczargach i tatusiowie zmontowali stolik.
Sławek pracuje jako stolarz, więc trochę się krzywił na te moje deski. Chciał
zrobić piękny stół i szukał gładkich desek, a mnie chodziło o taki tymczasowy.
Ale stół jest i pierwszy posiłek zaliczony. Razem było siedmioro dzieci, a
spotkanie okazało się wyjątkowo rodzinne. Oksano będę Ciebie odwiedzać w Nowej
Zelandii.
Komentarze
Prześlij komentarz