I jednak nie ma sensu się cieszyć na zapas. Tak się generalnie nauczyłam, ale czasami wybiegam przed szereg. Odwiedziłam chyba z dziesięć hurtowni z pokryciem dachowym. Już w Fakro i Veluxie mnie znali na wylot, bo prośby o wycenę tego samego kompletu okien płynęły z różnych stron. Nawet jedna firma próbowała przebić cenę i o dziwo negocjowała kobieta.
W końcu wybrałam firmę najtańszą i najbliższą i pierwszą, która oferowała okna kolankowe na wymiar. Ale, ale, ale, łaty przywieźli krzywe blachy za mało, wkrętów też o połowę mniej - kto właściwie ma to sprawdzać. Ja przecież łat nie policzę.
Dokładnie rok temu dostałam pozwolenie na budowę. Jechałam je odebrać prosto z ostatniego pożegnania Anny B. A cieśla/dekarz Tomek na moje stwierdzenie, że na słońcu głowa mi się otwiera, powiedział: bo to jest takie Pani miejsce dlatego Pani się tu dobrze czuje. A nowy murarz, który ma wycenić garaż przekazał radę żony: trzeba wydawać kasę na przyjemności póki można, bo inaczej to co najwyżej umrzemy bogatsi. Emocjonalni ci budowlańcy jednak, ja również dziś miałam emocji co niemiara.
Komentarze
Prześlij komentarz