Dużo się dzieje, więc mam ochotę pisać ciągle. Tak się cieszę, bo przekraczam połowę i mam nadzieję, że teraz już będzie z górki. Kolejny raz przerzuciłam wszystkie kołnierze do okien dachowych i nasady kominowe z jednego lokalu do drugiego, gdyż dachowiec znowu uciekł na inną budowę. Ale cóż, jak hurtownik dostarczył obudowy do okien połaciowych 160 cm zamiast 140 cm, i niestety panie Robercie NIE można tego przyciąć. Przerzucałam po ciemku. Psy szczekały, a bociany przyleciały na noc do gniazda.
Odczułam na własnej skórze jak niby blisko, a daleko od cywilizacji jestem. Zero światła. Próbowałam fotografować elektrykę, niestety nie wyszło. Dziwne te pomieszczenia mieć będę, inne niż wszędzie :).
Nad stanem zamkniętym, nawet jeśli już nie surowym, będę musiała jeszcze popracować. Dziura w jednym oknie się pojawiła i osobiście nie wiem jak ją zamknąć. Dachowiec powtarza "będzie dobrze" i tego się trzymam. Tynkarze tynkują i już nie mogę się doczekać kiedy skończą. Na razie odpukać, prosto.
Komentarze
Prześlij komentarz