Przerwa w pracy przed lunchem, bo rzeczywiście intensywnie pracuję z kolegami Czechami. Panowie tynkarze też działają, a moje zaufanie do nich wzrosło. Wprawdzie wygląda to okropnie, jak z filmu o rzeczach obrzydliwych, ale wierzę, że to tylko tymczasowa sytuacja.
Panowie jętki wizualne i okna zasłonili przed działaniem morderczej maszyny plującej szarą mazią tynkową. Jak każda ekipa narzekają na ściany, czemu takie wysokie. Ja mówię: za to sufitów nie ma, a oni, że wolą sufity od tych wysokich ścian i kto to tak wymyślił? Teraz im tych ścian nie położę.
Polubiłam tynkarzy bardzo, choć bałam się całego procesu tynkowania. Pracują uczciwie do wieczora, tak żeby tynki prawidłowo wyschły. Widzę, że się starają. Poprosiłam, aby ocieplili komórkę od zewnątrz. Zgodzili się przyznając, że skoro to ma być robota "po godzinach" to przyjadą w sobotę. Uczciwi ludzie, mam nadzieję, że nie zatynkują mojego widoku na Kampinos.
Komentarze
Prześlij komentarz