Dach nawet ładnie widać z daleka, ale praca się nie posuwa do przodu ani odrobinkę. Dachowiec znowu uciekł na inną budowę, a tynkarze kończą nie zwracając uwagi na mnie wcale. Na szczęście dachowiec pisze sms-y, że niestety tego nie ogarnia... a ja czekam cierpliwie. Udaję, że nie widzę, że tynkarze olewają sprzątanie, bo jak im zwracam uwagę to się na mnie patrzą jakby nie rozumieli polskiego, a potem dodają, że zrobią na końcu. Pomagać im to niewychowawcze, a mnie korci strasznie, spokoju mi nie daje ten tynk pozostawiony wszędzie w warstwie kilkucentymetrowej :(.
Otulina puszczy wspaniała do spacerowania, o tej porze roku pełna nawłoci. Przypadkowo dowiedziałam się, że miód z nawłoci jest bardzo zdrowy na nerki. Pani w pociągu rozmawiała ze mną cały czas, jak za starych, dobrych czasów ery przed smartfonowej. Opowiadała o życiu, pracy, kwiatach, a ja jej non stop o relacjach i psychologii. Większość moich wypowiedzi kwitowała krótko: to się nazywa egoizm, to jest chamstwo, to kiedyś się nazywało oszustwo... itpe, itde. A na końcu wstała i z uśmiechem na twarzy powiedziała, że zostało jej tylko parę lat życia, bo jest chora. Nawłoć podobno rozrasta się w tempie zawrotnym i ciężko ją usunąć. Tomek musi postawić ule, będzie miód i lekarstwo na nerki.
Irenko, wdarłaś się do mojej głowy jak nawłoć. Cudownie i wesoło się z Tobą przebywało. Powodowałaś, że sobie przyklejałam do nosa niestworzone rzeczy. Gdzie Ty się podziałaś? Do zobaczenia.
Komentarze
Prześlij komentarz