Oprócz zategowywania i zabudowy są jeszcze czynności zdzierania, złuszczania i zamiatania, które nieustannie wykonuję osobiście. Można dołożyć jeszcze ścieranie, szlifowanie lub najzwyklejsze skrobanie, w którym dochodzę do perfekcji. Z solbetu sypie się ciągle, póki nie przyjdą tynki. Po tynkach trzeba zeskrobać pozostawione przez majstrów gluty i zamieść podłogę. Styropian podłogowy nieustannie produkuje kulki (Niemcy podobno zabronili ocieplać domy styropianem z uwagi na ekologię). I tak na okrągło, aktualnie skrobię dach z kory, aby korniki mi nie zjadły więźby. Kierownik budowy popatrzył na mnie i oznajmił: powinno się tak zrobić, ale przeważnie nikt tego nie robi.
Przyjeżdżam przed pracą i te dwie godziny na budowie są cudowne. Świeci słońce i głowa mi się otwiera. Wiele osób twierdzi, że niepotrzebnie to robię, ale mnie takie porządkowanie uspokaja i relaksuje. Siać jeszcze nie ma co, bo wiosna późno w tym roku. Trafiłam na taki oto szronik. Nawet trawa pyta jak żyć.
Kominek to kolejne zdziwienie. Niektórych zdziwień bardzo się wstydzę i generalnie ich tu nie opisuję, ale to jest dość śmieszne. Porównywałam różne oferty i standardem było na gotowo do malowania. Toteż totalnie zaskoczyło mnie zaciągnięcie kominka tylko siatką i klejem. Majster pokazywał zdjęcia jak to będzie wyglądało, ale skąd mogłam wiedzieć co jest na zdjęciu. Przejrzałam maile: ostatnią warstwę wykonuje ekipa wykończeniowa, tylko ja byłam pewna, że jego, a nie moja :) Kominek bardzo ładny:
Komentarze
Prześlij komentarz