Takie piękne stwierdzenie na grupie fejsbukowej znalazłam: mylisz się, że budujesz dom, to dom buduje Ciebie. I zgadzam się z nawiązką. Ile nowych czynności się uczę i jakie nowe troski dochodzą, których wcześniej nigdy nie znałam. Okazuje się, że folia po wełnie mineralnej to wspaniałe może zastąpić folię malarską. Więc suszę je rozkładając na ziemi, tak w Indiach ludzie suszą pranie. U nas prania nie wysuszymy, gdyż rano i wieczorem zbiera się rosa, więc tylko w środku dnia suszenie na ziemi działa.
Wreszcie trafiło i mnie. Do tej pory w duszy myślałam, że nie jest źle bo majstrowie przychodzą i budują. Aż tu naraz trzech majstrów w poniedziałek nie przyszło. Jeden wykończeniowiec - awaria u innego klienta - rura pękła i trzeba kuć wannę. Drugi cieśla od elewacji - od pół roku miał pojechać na inną robotę i już teraz musi urwać się na cztery dni - ostatecznie tydzień go nie będzie. A elektryk też coś innego sobie ogarnął. Wszystko stoi, upały a ja akurat przed konferencją zajęta innymi rzeczami. Więc może dobrze, że nie muszę codziennie tu być. Ale rynnę musiałam przyjechać i założyć, bo w razie deszczu leci po ścianach, a Pan od elewacji zapomniał: mówił im, żeby zrobili, ale oni jak zwykle nie słuchali, im się sto razy mówi i nie skutkuje. Powiedziałam, że nie zapłacę póki nie skończą.
Komentarze
Prześlij komentarz