W tym roku wyrosły trzy bociany. Już trochę latają, ale ponieważ nie mieszczą się w gnieździe, zarówno rodzice jak i dzieci przesiadują na sąsiednich dachach i zaznaczają je białą mazią (podobno ciężko się usuwa). Ciekawe co ostatecznie zmusza je do migracji, brak pożywienia czy temperatura. A oto żywe stworzenia na sąsiednich dachach. Bociek i kotek pani Teresy. Wioskowe to zdjęcie.
Dycha do dychy aż napełnimy kielichy - usłyszałam w punkcie skupu złomu, gdy wreszcie tyle przyniosłam, że papierkowy pieniądz dostałam. Zbieranie złomu bardzo mi dobrze działa na głowę. Czuję, że troszczę się o planetę, porządkuję swoje podwórko, a być może powstaną z tego złomu nowe unikalne przedmioty. Zakwitły żółte gerbery, pozyskane z działki mamy Ewy. Jednak przyroda ratuje się przed suszą. Mijają dwa lata od uzyskania pozwolenia na budowę - imieniny Anny zapamiętam na zawsze.
Jak miło oglądać takie postępy 👍😊
OdpowiedzUsuń