Jednak się wszystko jeszcze bardziej rozchodzi niż się spodziewałam, choć nadal nie tracę nadziei na przeprowadzkę z końcem lata. Deski nie dojechały choć kuriera zamówiłam. Gruntu akrylowego zabrakło dosłownie na cztery metry cokołu. A panowie już wcześniej skończyli robotę i poniedziałek jadą na Mazury do innej roboty. W sumie to dzisiaj miałam refleksję, że jednak mnie trochę robią, bo jeden dzień mogli ten wyjazd przesunąć i położyć u mnie tynk i te 11 desek na podbitce tarasu.
W przeciwnym wypadku ten nieszczęsny rów będzie jeszcze dwa tygodnie, bo najpierw praca na Mazurach, a potem majster do Turcji na wakacje jedzie. Muszę być twardsza w negocjacjach. Nie wiem jak wykończyć wejście do domu i zadaję sobie pytanie czy elewacja ma wejść pod podmurówkę czy odwrotnie? Na razie tylko wystaje jakiś jęzor zostawiony przez panów od wylewki. W tle styrodur jeszcze klejony przez murarza. Niech stanie się cud, abym nie fruwała przez ten rów przez dwa tygodnie.
Komentarze
Prześlij komentarz