Długo tłumiony gniew zbiera żniwo w postaci codziennego stresu. Tyle psychologia, a ja nie potrafię się gniewać, niestety. Czy można jeszcze tego nauczyć się na stare lata? Czy będę trwała w stresie codziennym do dni moich? Ale ja stresu nie czuję... jedynie odczuwam zajętość różnymi sprawami. Chyba normalne w przypadku budowy jedynego domu jako najcudowniejszego miejsca na świecie. Czy mogę gniewać się na wykonawcę, że zabrakło 11 (słownie jedenastu) desek?
Dostawca desek liczył powierzchnię z piórem, a ja bez pióra. Jak można liczyć pióro skoro wchodzi ono we wpust? Góral potrafi, a ja się nie gniewam. Następna wtopa z parapetami. Długo męczyłam wykonawcę o kontakt do parapetów zewnętrznych. Oczywiście zapracowany mi nie wysłał. Potem składał elewację, a ja słyszałam wedle parapetów: to się zamówi i będzie. I zamówił coś obrzydliwego. Pokazywał mi toto na zdjęciu, a ja tylko patrzyłam na jednolity kolor zaślepek. Nie zwróciłam uwagi, że na zdjęciu widniał również parapet w drewnopodobnym wzorze. Ja go totalnie nie zarejestrowałam. W głowie mi się nie mieściło, że jest popyt na stal drewnopodobną.
Na szczęście parapety jeszcze nie osadzone i można wymienić, ale po co mi dwa komplety parapetów zewnętrznych? Nie gniewam się, spróbuję zhandlować. Elewacja piękna, efekt wow bez gniewu.
uwielbiam te refleksje i rozważania 😊
OdpowiedzUsuńOoo jakiś anonimowy wpis :)
Usuń