Zaczynam trzeci tydzień. Ryszard włączył ogrzewanie, ale niestety pan przedstawiciel firmy, z której mam piec, rozchorował się, więc na razie grzeję piecem bez gwarancji. I to tylko w jednym mieszkaniu. Piec działa cudownie cicho i ciepła woda leci w każdej ilości. Powinnam się przeprowadzić do ciepłego, ale marzy mi się najpierw wymalowanie ścian.
Ceny malowań powalające. Za senioratkę muszę dać od 5-ciu do 9-ciu złotówek budowlanych, w zależności od stanu ścian. Na razie tylko pod kaloryferami pomalowane, niemniej powoli dążę do wykańczania ścian i mam nadzieję, że sama prędzej się nie wykończę. Kaloryfery podobno takie zwykłe, jak ocenił pewien znajomy malarz, ale mnie się bardzo podobają. Każda próba dobrania ładnych kaloryferów mogła zakończyć się całkowitym bankructwem, więc skorzystałam z rad i pomocy taty, który w zaprzyjaźnionej firmie zamówił. Wygląda bardzo ładnie. A najcudowniejsze jest ogrzewanie podłogowe, które od razu zadziałało w łazience i we wiatrołapie. Łatwo schnie zachlapana podłogę i rzeczywiście fajnie ciepło jest. Działa też niezależnie od kaloryferów, więc jak drażni zawsze można przykręcić. To te dwa termostaty na dole w rozdzielni hydraulicznej. Śmialiśmy się z Ryśkiem, że w katalogach piece wyglądają tak estetycznie, a jak się je zamontuje to trzeba tysiące rurek doprowadzić, o czym wcześniej klient nie ma zielonego pojęcia.
Komentarze
Prześlij komentarz