Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2024
 Ostatni okres lecę na wyparciu. Wypieram te okropne chwile, kiedy robotnicy nie są w stanie się określić, kiedy skończą i jak będzie wyglądał efekt końcowy. Ocieplanie dachu wełną mineralną, ale szef nie przyjeżdża, bo od wełny kaszle. Muszę trzy razy mówić, żeby łącznik między oknami cofnąć, bo i tak jest ciepły kołnierz od zewnątrz, a będzie więcej światła w pokojach. Marnują profile, które źle przykręcają, potem jeszcze raz kręcą płyty, ostatecznie i tak parapety ledwo dało się wpasować. A szef powtarza, to musi być dobrze zrobione. Nie godzę się, aby malowali, ale zostawiają mi rusztowanie. Oczywiście gładzi na całości nie położyli, niemniej sprawdziłam - jest O.K., tak też się robi.  "Empatia to obosieczny miecz. Przydaje się w rozumieniu intencji / zachowań ludzkich, niemniej jeśli zaczynamy zbyt mocno przyswajać emocje innych, staje się toksyczną przywarą" - mądrość Angeliki polega na tym, że potrafi ładnie to opowiedzieć. Relacje z budowlańcami to olbrzymi trening em
 Tylko będąc szczęśliwą/wym możesz też być wsparciem dla innych. Z drugiej strony życie jest fajne pod warunkiem, że nie próbujemy być szczęśliwi, jak pisze filozof Leszek Kołakowski. Podróż na wyspy pozwala mi się zdystansować do nierówno przyciętego parkietu i kilku innych błędów moich wykonawców. Zwłaszcza, że w zategowywaniu Anglicy są mega dobrzy i wszędzie wokół widać grubo zategowane fugi dodatkowo zamalowane farbą olejną. U mnie parkiet i cokoły do poprawy, lampy do powieszenia, uchwyty do zamontowania, ościeża do zategowania i pomalowania, sterowniki do ustawienia i elektryka do poprawki. Chwilowo nie muszę o tym myśleć.  Bardzo dobrze się czuję w UK, wśród ludzi racjonalnie dbających o swoje sprawy, ale niekoniecznie pokazujących szczęście na twarzy. Raczej widać nutkę nadziei pomieszanej z czymś w rodzaju rozczarowania, że nie wyszło, przy czym na rozczarowanie jest pełna zgoda. Nic nikogo tu nie zaskakuje. Wszystko z góry wiadomo. W oczyszczaniu środowiska są daleko do przo
 Gdy teraz patrzę się na stare wpisy i zdjęcia nie skończonych ścian to mnie aż dreszcze przechodzą, że nigdy, przenigdy nie chciałabym wrócić do miejsca, w którym brakuje pustaków lub pokrycia dachowego. Te wszystkie etapy są zawsze skomplikowane i wymagają olbrzymiego wysiłku organizacyjnego, nie wyobrażam sobie przechodzić ich powtórnie. W budowlance ciężko zrobić od nowa. Trzeba by burzyć. Wykończeniówka łatwiejsza. Jest pare rzeczy do poprawy, ale nie chcę zaczynać Nowego Roku od narzekania. Stałam się fanką utwardzania terenu, a ganek udało mi się zrobić przed końcem grudnia.  A tym czasem pierwsze święta w nowym miejscu, pierwsza dekoracja z choinką drugą Merry Christmas gotową do posadzenia w ogrodzie, oraz bombką własnoręcznie wykonaną przez Anię, kwiatek przesadzony dla mnie przez Elę i gwiazdę betlejemską od drugiej Ani. I najważniejsze światełka od Pablo. I pierwsze ciasto, wygląda mega. Tort z siekanych orzechów. Trochę oszukany, gdyż nie miałam jak zrobić masy z jajek ubi