Może idzie ku lepszemu, bo wreszcie wykończeniówka się naprawia, ale właśnie poznaję narzekanie na poprzednich majstrów. Być może w wykończeniówce to ma rzeczywiście rację bytu. Niby nie narzekają, niby nie chcą, niby nie lubią krytykować, ale właściwie wszyscy panowie od parkietu, którzy zgodzili się poprawić źle ułożone listwy w mieszkaniu rodziców, wyrazili swoją opinię. Jeden nawet poradził mi, abym do sądu się udała, bo mam podstawy, klient nie musi wiedzieć. Ale to nie moja bajka, niestety. Po spotkaniach z panami tylko z polecenia, wreszcie przyszedł pan Arek i pięknie listwy spasował. Miałam przyjemność gościć jego Makitę. Nie ukrywam, że taka mi się marzy. Liczę na to, że obudzi się jakaś wiosna, na zewnątrz i w tygrysku - domku moim, i że następne prace już będą tylko udane. Kiedyś lubiłam zimę, jak był śnieg i świeciło słońce, a teraz szaruga i deszcze całymi dniami. Ja na szczęście mam co robić. Świat z góry wygląda piękniej. Tylko dlaczego nie pomalowane jeszcze, pyta w
Blog budowlany jak realizuję projekt życia