Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2022
I jednak nie ma sensu się cieszyć na zapas. Tak się generalnie nauczyłam, ale czasami wybiegam przed szereg. Odwiedziłam chyba z dziesięć hurtowni z pokryciem dachowym. Już w Fakro i Veluxie mnie znali na wylot, bo prośby o wycenę tego samego kompletu okien płynęły z różnych stron. Nawet jedna firma próbowała przebić cenę i o dziwo negocjowała kobieta.  W końcu wybrałam firmę najtańszą i najbliższą i pierwszą, która oferowała okna kolankowe na wymiar. Ale, ale, ale, łaty przywieźli krzywe blachy za mało, wkrętów też o połowę mniej - kto właściwie ma to sprawdzać. Ja przecież łat nie policzę. Dokładnie rok temu dostałam pozwolenie na budowę. Jechałam je odebrać prosto z ostatniego pożegnania Anny B. A cieśla/dekarz Tomek na moje stwierdzenie, że na słońcu głowa mi się otwiera, powiedział: bo to jest takie Pani miejsce dlatego Pani się tu dobrze czuje. A nowy murarz, który ma wycenić garaż przekazał radę żony: trzeba wydawać kasę na przyjemności póki można, bo inaczej to co najwyżej umrz
 Jednak chłop mazowiecko-podhalański to dobre określenie na niektórych sąsiadów. Zwłaszcza tych co od dawien dawna w okolicy mieszkają. Domagają się pieniędzy i poczęstunku, a sami wszystko by wybetonowali i zagrodzili. Nadal palą śmieciami, denerwuje ich nadmiar zielska, a ptaków wręcz nienawidzą.  Mówię do sąsiada: jaka piękna tęcza, a on do mnie: LGBT, takich najwięcej jest w Warszawie. Nie wiem czy śmiać się czy płakać, w myślach odpowiadam: raczej w Kościele. Czekam wciąż na materiał do pokrycia dachowego. Jest w hurtowni, ale majster nie może skończyć poprzedniej roboty. A tu idą upały i to nie jest dobra pogoda na roboty dachowe. Mam już stolik na tarasie dzięki zaprzyjaźnionym rodzinom.  Dwie rodziny odwiedziły mnie w Koczargach i tatusiowie zmontowali stolik. Sławek pracuje jako stolarz, więc trochę się krzywił na te moje deski. Chciał zrobić piękny stół i szukał gładkich desek, a mnie chodziło o taki tymczasowy. Ale stół jest
Muszę się podzielić tą historią, choć jest ona wbrew temu czego uczyli mnie jak byłam dzieckiem. Chwalenie się było złe, pejoratywne, zwalczane przez otoczenie. Rodzice tylko delikatnie mówili dzieciom, że nie należy się chwalić, bo innym osobom robi się przykro i tu mieli rację. Przecież już w tej chwili mówi się o depresji wywołanej przeglądaniem chwalipostów w mediach społecznościowych. W przedszkolu obowiązkowo każdy na pamięć wierszyk Brzechwy, a w szkole na przerwach: chwalipięta bez kopięta język lata jak łopata. Dlatego w wielu wypadkach trudno mi mówić publicznie, dawać wykłady, pisać posty w mediach, a nawet ten blog trochę wbrew sobie prowadzę. Ale do brzegu. Kupowałam piwo, a pani zapytała czy jestem pełnoletnia :), upewniłam się czy serio pyta, prawie mnie wylegitymowała. A dziś 33-letnia matka z 5-letnią córeczką oznajmiła mi, ni z tego ni z owego, że mam piękną cerę na twarzy i że taką promienną jakby Słońcem osmaganą. Urosłam prawie do nieba i prawie zapomniałam o przec
 Szybko piszę coś następnego, bo poprzedni wpis nie bardzo mi się podoba. Jest dość infantylny, ale niestety nie mam tej umiejętności jasnego wyrażania swoich intencji, opinii, potrzeb. Jak mawiał Mark Twain "może czasami warto pomilczeć i wydać się trochę przygłupim niż odezwać się raz i rozwiać wszelkie wątpliwości". Więc rozwiewam każdym wpisem na tym blogu. Opowiadanie o nauce w sposób przystępny jest szalenie trudne i w naszym kraju nikt nas tego nie uczy. Młodzi ludzie nagrodzeni za najlepsze prace doktorskie, wykonane w czołowych europejskich instytutach, mają jasne klarowne wystąpienia. Zazdroszczę im tej umiejętności. Dla mnie to rzecz nieosiągalna. Więc zdjęcie z noblistą wstawiam. Noblista chciał, a ja się zastanawiam czyje tu potrzeby zostały zaspokojone. Dziękuję Michel Mayor. Nagroda Nobla za odkrycie pierwszej planety poza naszym układem planetarnym otaczającej gwiazdę podobną do naszego Słońca.