Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2022
 Nie mogę znaleźć takiego położenia, w którym życie nie byłoby męczarnią - Anna Karenina. Problemy były zawsze, a wspaniały Tołstoj już dawno pokazał, że nie wystarczy żyć w dostatku, aby poradzić sobie z emocjami. Jest wręcz przeciwnie - ludzie postawieni w sytuacjach bytowo trudnych znacznie lepiej uzyskują równowagę emocjonalną. To tak jak z tym samoczyszczeniem organizmu, gdy zdrowe komórki zjadają te nowotworowe. Amerykanie zbadali, że proces zachodzi wydajniej, gdy znajdujemy się w fizycznym dyskomforcie. Od tamtej pory przestałam się zdrowo odżywiać :). Anna B. denerwuje się na tę rurę idącą centralnie przez kuchnię. Aniu, trudno się mówi, będę żyć bez komfortu. Nie mogę patrzeć się na brud pozostawiany przez tynkarzy. Poza tym jest bardzo gorąco. W przerwie wyskoczyłam do PKiN-u, aby troszkę się schłodzić w murach starego budynku. Napiłam się wody i małe selfi, gdyż tego dnia czułam się wyjątkowo szczęśliwie i dobrze. 
 Przerwa w pracy przed lunchem, bo rzeczywiście intensywnie pracuję z kolegami Czechami. Panowie tynkarze też działają, a moje zaufanie do nich wzrosło. Wprawdzie wygląda to okropnie, jak z filmu o rzeczach obrzydliwych, ale wierzę, że to tylko tymczasowa sytuacja. Panowie jętki wizualne i okna zasłonili przed działaniem morderczej maszyny plującej szarą mazią tynkową. Jak każda ekipa narzekają na ściany, czemu takie wysokie. Ja mówię: za to sufitów nie ma, a oni, że wolą sufity od tych wysokich ścian i kto to tak wymyślił? Teraz im tych ścian nie położę.  Polubiłam tynkarzy bardzo, choć bałam się całego procesu tynkowania. Pracują uczciwie do wieczora, tak żeby tynki prawidłowo wyschły. Widzę, że się starają. Poprosiłam, aby ocieplili komórkę od zewnątrz. Zgodzili się przyznając, że skoro to ma być robota "po godzinach" to przyjadą w sobotę. Uczciwi ludzie, mam nadzieję, że nie zatynkują mojego widoku na Kampinos. 
 Dużo się dzieje, więc mam ochotę pisać ciągle. Tak się cieszę, bo przekraczam połowę i mam nadzieję, że teraz już będzie z górki. Kolejny raz przerzuciłam wszystkie kołnierze do okien dachowych i nasady kominowe z jednego lokalu do drugiego, gdyż dachowiec znowu uciekł na inną budowę. Ale cóż, jak hurtownik dostarczył obudowy do okien połaciowych 160 cm zamiast 140 cm, i niestety panie Robercie NIE można tego przyciąć. Przerzucałam po ciemku. Psy szczekały, a bociany przyleciały na noc do gniazda. Odczułam na własnej skórze jak niby blisko, a daleko od cywilizacji jestem. Zero światła. Próbowałam fotografować elektrykę, niestety nie wyszło. Dziwne te pomieszczenia mieć będę, inne niż wszędzie :).  Nad stanem zamkniętym, nawet jeśli już nie surowym, będę musiała jeszcze popracować. Dziura w jednym oknie się pojawiła i osobiście nie wiem jak ją zamknąć. Dachowiec powtarza "będzie dobrze" i tego się trzymam. Tynkarze tynkują i już nie mogę się doczekać kiedy skończą. Na razie o
 Właśnie zdałam sobie sprawę, że omijam SSZ, bo jednocześnie montują się okna dachowe i robią tynki. Więc jak dekarz zamontuje okna i zakryje ostatnie dziury w elewacji, to tynki też już będą i zniknie "stan surowy".  Obydwa te etapy są bardzo trudne do kontroli, bo znam się na nich kiepsko i całkowicie muszę ufać majstrom. Okazuje się, że tynki trzeba zatrzeć, a ja nawet nie wiem czy już są zatarte czy jeszcze nie. Na szczęście przyszedł szef i mi troszkę wytłumaczył. Mirek odbył ze mną poranną rozmowę na temat alkoholu i rozwiał wszelkie wątpliwości co do swojego stanu zdrowia. Tylko uprzejmie zapytałam szefa, czy nie boi się, że Mirek najzwyczajniej spadnie z dachu, ale szef nie wykazał nawet cienia troski o losy Mirka. Zapewnił mnie, że to się nie zdarzy. Mirek spragniony towarzystwa chętnie rozmawia z ekipą tynkarską: Maksem i dwoma Andrzejami. A tynki się suszą. Lew Tołstoj był wspaniałym pisarzem, a jego dzieła pokazują, że intuicyjnie rozumiał psychologię człowieka w
 Ustaliłam, że jak już położą tynki wewnętrzne to przekroczę połowę procesu budowniczego. Nie wiem czy to prawda, ale chcę wreszcie odbić się od jakiegoś dna. Znajomi na wakacjach ślą zdjęcia z pięknych okolic nadmorskich, a ja co najwyżej mogę się pochwalić wakacjami kredytowymi. Tynki się kładą cementowo-wapienne. Ekipa liczy trzy osoby i zajeżdżają z flagą żółto-niebieską z napisem "Wolna Ukraina". Chłopaki palą papierosy, rzucają gdzie popadnie i chwalą polską kiełbasę i żurek.  Takiego bałaganu jeszcze nigdy nie miałam, a tynki przerażają mnie od samego początku. Może właśnie ten bałagan najbardziej. Oni mówią, że posprzątają, ale ja pytam jak? Niemniej najgorszy jest fakt, że obecnie przebywają u mnie dwie ekipy na raz: tynkarze i dekarze. Zmieniło to oblicze mojego ukochanego domku, który zamienił się w skład budowlany. Mam tylko nadzieję, że nic się nie zgubi.   Pozostaje mi zająć się pracą, co okazuje się być raczej niemożebnym w te dni upalne. Jedyny zysk z zaistnia
 Ekologia ekologią, ale kominek mi się tak zamarzył, że jak powiedział mój tatuś "nikt nie odwiedzie mnie od tego pomysłu". Toteż zrobiłam rozeznanie wśród kominiarzy, przy czym uwaga: inny zakres prac należy do kominiarza, który montuje wkład kominowy, strażaka i wyczystkę, a inny do wykonawcy, który montuje wkład KOMINKOWY, czyli frontend wymarzonego kominka. Zdarzają się wykonawcy podchodzący do sprawy kompleksowo, ale na pewno kominiarz ma swoje sekretne uprawnienia.  Strażak jest i wyczystka również, niemniej jakież zdziwienie było moje, gdy przyszli sąsiedzi, którzy budowali rok wcześniej i nie mają ani strażaka, ani wyczystki. Oni też się bardzo dziwili. Palili całą zimę.  Pytałam projektantki wnętrz, która rysuje kominki wielu osobom i twierdzi, że obecnie robi się i strażaka i wyczystkę, więc trochę mnie pokrzepiła, iż pieniędzy nie zmarnowałam. A tak się cieszyłam urywając kominiarzom dwie złotówki budowlane. Groszek może jeszcze nie taki słodki, ale własny.