Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2023
 Emocje buzują. Czuję się jakbym odbudowywała kraj po wojnie secesyjnej. To dojmujące uczucie zapamiętałam z książki "Przeminęło z wiatrem". Swoją drogą nadal nie rozumiem dlaczego nasza wychowawczyni Dusza (pani Duszkiewicz) zabraniała czytania tej książki. Mimo dorosłości ciągle mnie to nurtuje. Może nadejdzie chwila zrozumienia, gdy więcej czasu spędzę w koczargowskich ciemnościach, z rannym pianiem kogutów i szczekaniem psów przy pełni księżyca. Podłoga wyszła rustykalnie, chemia "wyciąga" słoje powiedział cykliniarz Adam. Podoba mi się, choć nie spodziewałam się tak różnorodnych kolorów drewna. Na szczęście do stodoły pasuje i uwielbiam drewno.  Największym przełomem jest własna toaleta. Komfort nie do opisania, choć toi toje dość czyste w porównaniu z wychodkami drewnianymi, które kiedyś bywały codziennością nawet w miastach. W Warszawie kanalizacja powstała przy okazji powojennej odbudowy miasta. Inauguracja toalety bez drzwi odbyła się wczoraj. 
 Już ten tydzień - nadchodzi godzina "zero". Trochę jak na wojnie lub odbudowa po wojnie. Bądź tu człowieku zwartym i gotowym, gdy fachowcy oczywiście mają własne plany. Cykliniarze zapewniają, że przyjdą, ale punktualni są co drugie spotkanie. Niemniej jako jedyni pracują również w niedzielę. W tygodniu mogą przyjechać tylko od piątej po południu (to się kiedyś fucha nazywało). Przyjaźnią się od dzieciństwa. Niesłychane jak bardzo na sobie polegają. A dnie coraz krótsze, nie zdawałam sobie sprawy, że we wrześniu tak wcześnie robi się ciemno. O osiemnastej praktycznie już takie widoki. Mamy astronomiczną jesień. Rzucam się na wszystkie roboty. Próbuję ograniczyć wnoszenie piasku do domu, aby nie porysować parkietu. Tymczasowe podesty z europalet. Koszty utwardzenia pewnie przygniotą mnie na tyle, że palety pozostaną na długo.  Chcę jak najszybciej rozsadzić truskawki, Lucynka niesłychanie mi pomogła w przesypywaniu góry piasku. Jest jakieś życie w tej glebie pełnej brudów Zbi
 Kamienie z kamieniołomu są szare. Trzeba je umyć, aby nabrały koloru. Niestety ostatni deszcz nie pomógł, więc na razie kamienie zapylone, ale zamiar koloru ziemistego osiągnięty, a opaska wygląda tak:  Uważam, że bardzo dobrze mi wyszła. Nawet Kowynia się dziwił, że sama ją zrobiłam. Widział ją tylko dlatego, że dziś wpadł po stemple, które przechowywał u mnie od czasu lania wieńca w garażu. Wreszcie je zabrał, co znacząco poprawiło estetykę ogrodu. Przy okazji pokazałam mu jak krzywo wyciągnął kable do oświetlenia tarasu południowego. Wprawdzie są po obu stronach okna, ale jeden wyżej od drugiego i bardziej oddalony od okna o jedną deskę elewacyjną. Kowynia udając wkurzonego zaczął psioczyć na Saszę, bo on sam z dokładnością do jednego centymetra wyciągnął kable na tarasie kampinoskim.  Aktualnie następujące puzzle do rozwiązania: aby się wprowadzić muszę pomalować, ale najpierw cykliniarz i malowanie parkietu, elektryk musi podłączyć grzejnik kanałowy, ale tylko jednej czynności ni
 Jak już nie wiesz w co ręce włożyć to napisz posta na blogu. Okazuje się, że dziewczyny prowadzą budowę i robią sprawozdania na istagramie (istastory). Ja tego nie umiem niestety i nie chcę się uczyć. Ostatnio kilka sytuacji, że relacje z majstrami się psują. Nagle nie potrafią powiedzieć kiedy wejdą i stają się niekonkretni. Walczę z tym, niemniej sama wielu rzeczy nie dokańczam, bo normalnie nie mam kiedy. Chciałam budować bez wpływu na moje dotychczasowe życie, ale tak się nie da. Robi się tego za dużo. Góra humusu spod domu miała być rozsypana, a tu zwierzęta kopią norki na zimę.  Niby kuchnia zamówiona, a ciągle wiele rzeczy do zdecydowania. Decyzje są trudne i rozmyślam nad nimi, czasami zbyt długo. To też mnie męczy. Kwiaty od sąsiada zakwitły i wyglądają bardzo dobrze. Czy ktoś mi wytłumaczy dlaczego bardzo chcę pojechać na budowę... nie byłam już od czwartku.