Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2021
 Ostatnie koszenie przy pomocy kosy mechanicznej na benzynę. Poszło szybko i troszkę żal ślicznej łąki. Ale faktycznie nie dało już się przejść przez te chaszcze. Poza tym cukinie i rozmaryn rosną, a po pracy odpoczynek. 
 26 lipca odbył się pogrzeb Anny Bachtin, w którym uczestniczyłam. To był szczególny dzień. Wtedy otrzymałam uprawomocnione pozwolenie na budowę i potem przez trzy dni sprawy się rozkręcały. A ja wszystkim mówiłam: "nie mogę bo mam pogrzeb". Droga, szczególna Aniu Bachtin, spoczywaj w pokoju, mam nadzieję, że widziałaś "z góry" ile spraw załatwiłam mówiąc, że jestem na Twoim pogrzebie. Na pewno będziesz się śmiała do rozpuku jeśli kiedyś Ci to opowiem. Przyjechał blaszak budowlany, przywieźli drewno i wytyczyli budynek, a ja ciągle Cię żegnałam. Aniu, dziękuję, że Cię znałam, bo jak wszyscy zgodnie stwierdzili, byłaś osobą wewnętrznie wolną, a to chyba najlepsze co może spotkać człowieka za jego życia. 
 Geodeta przyjechał pod moją nieobecność, bo wykonawca chciał to szybko zrobić przed urlopem geodety. Na szczęście pozwolenie na budowę już było uprawomocnione, bo według prawa nawet kołka nie można wbić jeśli się tego pozwolenia nie ma. Budynek osadzony, od razu dyskusja, żeby go podnieść trochę, bo mi się woda będzie lała do domu. Okazuje się, że według przepisów budynek można podnieść o 2% za zgodą kierownika budowy. Kierownik zgodził się i sam potwierdził, że warto. Geodeci i tak zazwyczaj pracują w kontakcie z innymi geodetami, w razie gdy ktoś wyjeżdża na urlop to zawsze jest zastępca. A tej rośliny szkoda mi było wyciąć, nawet myślałam, żeby zostawić do dekoracji salonu. 
 Zaczynają się przygotowywania. Wykonawca co rusz dzwoni i ustala co mam przygotować na jego przyjazd, a pozwolenie na budowę jeszcze nie wydane. Ale miła pani tłumaczy co można zrobić, żeby przyspieszyć. Mogę przejąć proces dostarczenia sąsiadom decyzji i zebrać od nich podpisy, że zrzekają się odwołania, a następnie przywieźć wszystko do Starostwa. W ten sposób unikam pośrednictwa poczty i czekania na zwrotki z poczty, na które ustawowo czeka się 14 dni. Dojechało drewno z pobliskiego składu: https://skladdrewna.waw.pl/ polecam, świadczą usługi z transportem. Skosić nie zdążyliśmy, ale planujemy to zrobić, zwłaszcza na przedzie działki, gdzie trawa do pasa :) 
 Pierwsze koszenie tradycyjne, bo miała być permakultura, ale wykonawca zarządał usunięcia chaszczy. Wszystko tak zarosło, że tradycyjna kosiarka nie da rady. Ta kosa to troszkę zabawa była i przez cały dzień jedną czwartą skosiliśmy. Ale fajne doświadczenie, można było sprawdzić jak pracował sto lat temu chłop pańszczyźniany. Sąsiad jak to zobaczył to przybiegł z ofertą kosy mechanicznej (podkosiarki) na paliwo benzynowe. "Nie mogę się patrzeć jak się Pani męczy" powiedział, chociaż kosiliśmy z Szymonem. Kosę mechaniczną odkupiłam, bo stwierdziłam, że przyda się w przyszłości. 
 Jakoś czułam, że wody szybko nie będzie, a i sucho raczej więc warto zatroszczyć się o wodę niezależną od wodociągów. Powstała studnia głębinowa, woda pochodzi z żyły leżącej na 36 metrach pod ziemią. Doliczając, że pierwszy odwiert był ślepy i oczywiście kręgi, pompę i całą hydraulikę, wyszło drogo, ale ogródek można będzie podlewać do woli. Basia podarowała mi sesję różdżkarską i pomimo niskiej wiary wszystko było tak jak pokazały różdżki. Pompa działa na prąd także czekamy na elektrykę. 
 Najpierw chciałam zrobić zgłoszenie budowy, bo tak można w nowym prawie budowlanym. Ale okazało się, że mam garaż oddzielnie i wtedy trzeba niestety pozwolenie na budowę uzyskać. Wizytuję starostwo w Ożarowie Mazowieckim. Panie w wydziale architektury bardzo miłe, współpracują i chętnie podpowiadają, ale wykonawca już chce wchodzić, a bez pozwolenia ani rusz. Trzy młode boćki rosną i nie potrzebują do tego biurokracji. 
 Skrzynka gazowa przybyła pod moją nieobecność. I tu internetowy portal przyłączeniowy zadziałał bardzo sprawnie, a umowę udało się podpisać internetowo. Niemniej załatwiania sporo, gdyż specjalna osoba musi zaprojektować jak z ulicy to ma dojść do linii ogrodzenia. Już skrzynka jest, a gaz będzie jak wybuduję stodołę. W ramach modernizacji dałam się namówić przez Miłego Pana na kuchenki indukcyjne. Piec gazowy kondensacyjny posłuży tylko do ogrzania domu. 
 Sprawa prądu to gruba sprawa. Bo najpierw niby jest świetny portal przyłączeniowy, gdzie można internetowo zgłosić zapotrzebowanie na prąd budowlany, ale potem zaczynają się schody. Bo już umowy nie można podpisać internetowo, a trzeba osobiście. Prowizorkę może zrobić tylko elektryk z "genami", a i tak nie wiadomo czy ją przyjmą. Czekanie na przyjęcie prowizorki trwa tak zwane "nie wiadomo ile" i niestety w moim przypadku zakończyło się porażką.  Pan budowlaniec ma wejść na wylewanie fundamentów jutro, a prądu nie ma. Jest kontener, w którym mają spać robotnicy, ale i on potrzebuje prądu. Rozwiązaniem problemu jest prąd od sąsiadów, ale akurat w moim przypadku jest to niemożliwe. No i skóra cierpnie, bo stoi słup, za który zapłaciłam krocie, aż strach powiedzieć ile, i nie mogę z niego korzystać. No chyba, że ukradnę, ale to nie w moim guście. A cukinie rosną i rosną :) 
 Wreszcie można dłużej pobyć w ogródku dzięki WC Serwis. Wprawdzie przygotowałam miejsce bardziej ustronne i specjalnie trawę wycięłam, ale pan powiedział, że musi być blisko drogi, bo jaki będzie do niego dojeżdżał w momencie serwisowania. No i stanęła, długo wyczekiwana toaleta, centralnie przy drodze gminnej. Pan podarował mi kłódkę, "dla miłej pani" powiedział. Teraz mogę zapraszać gości :)
Miało być ekologicznie z widokiem na Kampinos. Ale ekologiczne domy z prefabrykatów kosztują dwa razy drożej od technologii tradycyjnej i skończyło się jak zwykle - taniej i z widokiem na blaszak sąsiada. Ale budowlaniec sprawdzony, wszyscy polecają i cena rozsądna. A tymczasem rośnie coś na działce: floksy pierwsze zakwitły i cukinie, a blaszak się czymś pnącym zarośnie :)