Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2022
 Dziś poczułam całą samotność... Wandy Rutkiewicz... Tak właśnie wyobrażałam sobie jej czucie... choć być może błędnie, bo nigdy nie wiesz co siedzi w drugim człowieku. Wanda ciągle się zmagała z najwyższymi szczytami świata ... właśnie tak się czuję. Jętki wizualne. Mam nadzieję, że będę na nie patrzeć do ostatnich dni moich. I że starczy mi sił i zapału na ten szczyt :) (nie zaczyna się zdania od "I" mawiała polonistka w liceum). Jętki cieśla opuścił o 13 cm ... bo mu żal było ciąć drewno wizualne. Cieśla zbyt kocha drewno, aby być w zgodzie z projektem :) I ocalony przez moją córkę Łucję oraz obydwie panie architektki  "widok na Kampinos":
Jak byłam dzieckiem często w telewizji oglądałam filmy o wojnie. Wtedy były tylko dwa kanały i na cześć armii radzieckiej właściwie "musiałam" oglądać jak żołnierze radzieccy wyzwalali nas od okupanta. Jako dziecko nie rozumiałam dlaczego jest tyle filmów o wojnie... W dzisiejszych czasach możemy dzieciom zabronić oglądania filmów wojennych, a jednak tego nie robimy... Dziś Rosjanie najechali na Ukrainę... dlaczego sobie to robimy??? Czuję się jakbym oglądała jakiś stary film. A na budowie z goła jak na wojnie: świeci słońce i pada grad. Budowa nabiera rumieńców. Ale nie wiem jak to wszystko się skończy... murarz twierdzi, że zakręcą gaz na dobre.  Czekam na wymianę jętek na wizualne, a potem dokończenie ścianek działowych. Geodeta pomierzył dom w celu wykonania nowej mapy do celów projektowych. A wszystko w celu przesunięcia garażu. Już dwie osoby się ze mną nie zgadzają - architektka wnętrz, której nie podoba się mój projekt okien i ścianek działowych i architektka domu, kt
 Kiedyś taka mądra lekarka, dyrektorka przychodni, powiedziała niesłychanie trafną rzecz. Nauka to nie obowiązek, nauka to przywilej i możemy z niego skorzystać albo i nie. To samo powtarzam dzieciom jeśli tylko mam okazję, a zwłaszcza moim studentom, którzy często próbują mnie pytać czy "muszą" jeszcze coś zrobić. Otóż nic nie musicie, nie ma obowiązku posiadania doktoratów, magistrów i innych tam stopni. A ja po prostu lubię bardzo dowiadywać się nowych rzeczy o otaczającej mnie rzeczywistości. Kto by pomyślał, że kościoły budują na wzór złączek metalowych stosowanych w budownictwie -:)  Czeka mnie rozmowa ze ślusarzem. Uwierzcie mi, że nie mogę się doczekać: bujalski.pl - świetne miejsce.
 Zupełnie nie wiem skąd tli mi się takie przekonanie, że jeszcze będzie dobrze... co to jest ta iskierka nadziei... czemu ludzie to mają nawet jeśli na oko widać, że wszystko się wali? Podobno SAD (seasonal affective disorder) jest już oficjalną jednostką chorobową. Polega na tym, że jak zaczyna się listopad to wszystkie dni zamieniają się w poniedziałki. Są na to leki, a ja myślę, że właśnie dlatego potrzebuję ogródka. Dziś znowu budowlany, "listopadowy poniedziałek". Terapeutycznie działa na mnie układanie drewna. Następna partia drewnianych odpadów pojawiła się po ukończeniu konstrukcji dachowej.  Przy okazji panowie rzucali pety gdzie popadnie, a przy większym obchodzie znalazłam około dziesięciu pustych małpeczek, i puszeczek po piwie. Zarzucili też drewnem moją pierwszą grządkę... na szczęście udało mi się ją odzyskać. Szczęśliwie nie połamali róży. Czekam na wiosenne porządki. 
 Konstrukcja dachu ukończona. Teraz dopiero powstały tematy powiązane ze sobą węzłami tak skomplikowanymi jak te stosowane we wspinaczce lub żegludze wielkiej :). Liczy się kolejność robót i wiele detali wzajemnie od siebie zależy. Co najpierw tynki - hydraulika - elektryka - wylewka. A majstrowie nie chcą robić jak im zimno, więc najlepiej żebym okna wstawiła. Cieśla zapewniał, że papa na dachu wytrzyma trzy lata, ale ja przecież tyle nie mogę czekać, aby wykończyć poddasze użytkowe, gdzie mam mieć sypialnie i łazienki i gdzie w ostateczności mam pracować. Jak rozplątać te wszystkie węzły? Ciężko i czuję, że już mi to zachodzi na głowę i ciśnienie rośnie. Dobrze, że nie jestem sama.  I pierwszy budowlany błąd już się pojawił. Bo jętki przybite impregnowane, zielone, a miały być z drzewa wizualnego, takie ładne wysuszone. Można albo pomalować na mój ulubiony zielony kolor, albo wymienić na nowe warte kilka złotówek budowlanych. Cieśla sam podpowiedział, że te zielone do garażu się przy
 Po raz pierwszy czuję, że ta budowa mnie dociska. Za dużo rzeczy naraz się nałożyło i nie mogę skupić myśli. Mam za to dużo wątków na bloga i też nie wiem od czego zacząć. Jest konstrukcja dachowa, skała domu, więźba. Kierownik prosił, żeby nie kłaść na mokro, ale padało sporo z nielicznymi przerwami. Cieśla twierdzi, że wyschnie, więc jest niezgodność i kto ma rozstrzygnąć jak robić? Cokolwiek im powiem, to przecież nie jestem ekspertem. Budownictwo jest dla mnie jak nauka - trzeba się rzucić w nieznane, inaczej będzie przestój. Przeszkolenie techniczne bardzo ważne, ale niestety niewystarczające. Aby pójść w nauce do przodu, ważna jest umiejętność wymyślania nowych rzeczy i odwaga, żeby je robić, na przekór innym. Jeśli ktoś tego nie ma od początku, to warsztat, który posiada może nie wystarczyć.  Cieśla twierdzi, że zostawił szpary, żeby schło. Schnie wolno i dostarcza mi dodatkowych myśli, czy oby nie za wolno. Teraz muszę wybrać pokrycie dachowe. Chętnych do sprzedaży bardzo dużo
 Zawsze tłumaczyłam dzieciom, że nie można tylko pracować. Przy nich nigdy się nie nudziłam. Teraz, gdy są dorosłe rzuciłam się na budowę domu. A wszędzie głośno ile czasu zżera prowadzenie budowy. Na mediach społecznościowych znajomi wrzucają fotki z nart, a ja tu pilnuję, żeby dach skończyli na czas i przed silnymi opadami. Czy naprawdę budowa pozbawia nas całkowicie korzystania z życiowych atrakcji? Wszystko to sprawa balansu. Góry stoją i stać będą, ale jak jechać kiedy się buduje?  Dom gdy stanie będzie jak góra. Przynajmniej przez jakiś czas. Wszystkie materiały mają wyśrubowane terminy przydatności, im dłuższe gwarancje tym wyższa cena. A przecież i tak tego domu nie przeżyję. Byleby nie zniknął jak zeszłoroczny śnieg. 
 Więc otrzyj łzy nie rozpaczaj, dziś nawet małe dziecko wie, pogoda jest dla bogaczy, dla nie bogaczy są prognozy złe. I nietrudno zgadnąć, do której grupy ja się zaliczam. Ma padać przez cały tydzień śnieg z deszczem, a cieśla chce położyć papę na deski. Powinny przynajmniej pół dnia schnąć na wietrze, ale nie widać, żeby to się zdarzyło w najbliższych dniach. Kierownik budowy prosił, żeby przeschły. Cieśla jak zwykle odpowiada - będzie dobrze - ale jakoś mu wierzę, bo co mi pozostaje. Deski na deskowanie dachu przyszły, lecz pewnie w nocy śnieg je przykrył. Ja generalnie uwielbiam śnieg, zjeżdżanie na sankach, nartach i wszelkie piruety na lodzie. Ale tym razem mógł chwilę poczekać na zamknięcie dachu. I znowu następstwa taniości, z którymi muszę się zmierzyć. Działka tania to działka wąska, ale wiedziałam co biorę. Płot zrobiony po taniości z pomocą mojego syna. No to i dźwig nie wjedzie. Ale na szczęście słupki dało się wyjąć i potem przywrócić do funkcjonalności. Pogoda jest dla b